piątek, 30 stycznia 2015

Moja metamorfoza



CZEŚĆ WAM WSZYSTKIM !



Myślałam trochę nad tym, czy taki post jak właśnie ten na moim blogu ma się ukazać.

Ale po dodaniu zdjęcia porównawczego na facebook'a, po otrzymaniu tak dużej ilości

wiadomości prywatnych, pytań na ask'u typu:


JAK TO ZROBIŁAŚ, CO ROBIŁAŚ ŻEBY UZYSKAĆ


TAKI EFEKT? ITP.



oraz po skonsultowaniu się z kilkoma osobami doszłam jednak do wniosku, że taki

post może się komuś przydać, ktoś może z niego skorzystać w jakimś stopniu.

Na pytanie co chciałabym tutaj opisać.. odpowiem -
 WSZYSTKO, DOSŁOWNIE WSZYSTKO!

Trochę czytania będzie, trochę bardzo dużo. Będzie mnóstwo zdjęć, będzie dużo motywacji.



Powiem Wam na początku tak: NIE MA TAKIEJ OSOBY, KTÓRA BY TYLE RAZY

PODCHODZIŁA DO ODCHUDZANIA CO JA, SERIO...


Zawsze było:

- "Od jutra się odchudzam!"

- "Nie no, od jutra to na pewno się biorę"

- "Kurde, dzisiaj się jeszcze najem a od jutra zacznę sobie na spokojnie"

- "Od poniedziałku, bo teraz weekend to jeszcze się gdzieś wyskoczy pewnie na pizzę!"

- "Po świętach się zacznę odchudzać, bo w święta tyle jedzenia, że szkoda jakby się zmarnowało"

- "Kurde, miało być po świętach ale później jeszcze jest sylwester to przecież też jedzenie

a to najwyżej już sobie od nowego roku zacznę"

- "Albo nie, zacznę sobie od nowego miesiąca, żeby tak potem fajnie się liczyło"


i tak w kółko i tak w kółko...

Co z tego, że zaczynałam moje śmieszne "odchudzanie" które trwało 2-3 dni..

Miałam taką blokadę w głowie.. Po 2-3 dniach chciałam szłam do lustra, nie widząc ŻADNYCH EFEKTÓW (haha, śmieszne :D) stwierdzałam, że moje odchudzanie nie ma sensu, skoro nie widać żadnych efektów..

Był szał jak wytrzymałam tydzień czasu z moim zdrowym odżywianiem, ale po tygodniu wracałam do starych nawyków. Jeszcze większy szał był, kiedy w 2013 roku w kwietniu się zawzięłam z koleżanką i odchudzałyśmy się przez miesiąc! Miesiąc solidnego odchudzania, miesiąc biegania po 3 km dziennie, miałam taką schizę, że nie jadłam po 18:00 (największa głupota na świecie!) skakałyśmy na skakankach, w siatkówkę grałyśmy, zawsze jakaś aktywność fizyczna była. Straciłam wtedy około 4kg. Byłam taka zachwycona, że nie wiedziałam co się ze mną dzieje ;) Ale PRZYSZEDŁ MAJ.... I Akurat tak się złożyło, że co tydzień byłam na Komunii a co za tym idzie? JEDZEEEENIE! DUUUŻO DOBREGO JEDZENIA! <3

I w taki oto sposób skończyło się moje "odchudzanko" i koleżanki w sumie też bo miała podobną sytuację do mojej ;)


(zdjęcie z Komunii.)



 W taki oto sposób stwierdziłam, że nie ma największego sensu już się odchudzać NO BO PO CO jak i tam mi się nic nie udaje...
No i zaczęło się najgorsze... Zaczęliśmy jeździć na HOT-DOGI w nocy,

a słodkości pochłaniałam jak głupia... Jadłam za czterech i ciągle mi było mało..

W OGÓLE SIĘ NIE PILNOWAŁAM... Stwierdziłam, że skoro sama nie potrafię sobie dać rady to może ktoś inny mi pomoże? Mama wpadła na pomysł z dietetykiem. Pojechałam. Zapłaciłam. Dała mi jadłospis, którego mam się trzymać i obiecała, że jak będe tego przestrzegać - do grudnia bede miała super figurę.

Dwa dni trzymałam się jadłospisu, później rzuciłam kartkę w kąt i od nowa.. JEDZONKO...

Tyle z tego mojego dietetyka....


Później przyszła studniówka..


Na studniówce wyglądałam tak:


(nie znałam tutaj jeszcze swojej wagi.)


                No i w końcu po studniówce jakoś w połowie stycznia 2013 roku był bilans szkolny...

Nie chciałam, żeby któraś z koleżanek, która była w sali usłyszała jaką mam wagę (sama tego usłyszeć nie chciałam) więc poprosiłam Panią pielęgniarkę, żeby napisała mi na tej kartce z wynikami.

Wyszłam z sali, otworzyłam kartkę i..... dosłownie się POPŁAKAŁAM.

(była wtedy lekcja, więc nikogo nie było na korytarzu i nikt nie widział jak poleciały mi łzy)


Mam 180cm wzrostu i moja waga wskazała... 93kg.

Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co mam dalej robić.
NIGDY NIE MIAŁAM TAKIEJ WAGI !!!!


Pamiętam jak się ważyłam duuuużo wcześniej to jakoś waga wahała się ok 85 kg i wtedy dla mnie to była porażka a tutaj ?!

W domu też płakałam, bo dosłownie nie mogłam uwierzyć... 

Stwierdziłam, że BIORĘ SIĘ ZA ODCHUDZANIE, BO TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE!

Odchudzałam się.. RÓWNY TYDZIEŃ. i co? Mój zapał, który miał trwać, zniknął i nawet nie wiem kiedy... I od nowa wróciłam do starych nawyków i wtedy rok 2013 był rokiem kiedy NIE OBOWIĄZYWAŁY MNIE DIETY, a jak obowiązywały to max 2-3 dni...

Rok 2013 sprawił, że.. UZALEŻNIŁAM SIĘ OD JEDZENIA, DOSŁOWNIE.

Mały hot dog mi nie wystarczał.. Zawsze chciałam dużego. Kiedy chłopak zapytał się Mnie jakiego chcę hot-doga to miałam do niego żal dlaczego OD RAZU NIE ZAPROPONUJE MI DUŻEGO HOT-DOGA tylko daje propozycje małego..

Podam inną sytuację (też z hot-dogiem ;p) On zjadł swojego, ja dopiero kończyłam (zawsze się delektowałam..) i któregoś razu pyta się Mnie czy dam mu gryza.. oooooooooj, nie chcecie wiedzieć jak wybuchłam w jego stronę! Dałam mu resztę mojego hota i powiedziałam, że jak mam się zacząć odchudzać to ma mi to powiedzieć wprost a nie wziąć ode mnie gryza, żebym miała mniej!!!

Za każdym razem były kłótnie, krzyki i potrafiłam się do niego nie odzywać kilka godzin.. O GŁUPIĄ BŁAHOSTKĘ! :)


Jak nie hot-dogi to pizza, jak nie pizza to ciasta, oponki, rogaliki, pieczenie, gotowanie

Później przyszedł październik, studia. POCZUŁAM WOLNOŚĆ. Nikt nie mógł mnie kontrolować, co chciałam to jadłam i nikt mi nic nie zabierał i wszystko co kupiłam miałam tylko dla siebie!

Każdego wieczoru szłam do biedronki (mam 200m więc RAJ!) i kupowałam chipsy, jakiś napój gazowany, no i najlepszą na świecie CZEKOLADĘ MILKĘ OREO.

Byłam już tak uzależniona od jedzenia, że milkę nie łamałam na kostki tylko otwierałam i jadłam jak batona.

Zjadłam jedną - było mi mało.. i tak dzień w dzień...

Wszystkie spodnie miałam podarte w kroku, bluzka każda była opięta, wyglądałam jak potwór...

Ale na wagę nie chciałam wejść, bo chyba nie chciałam się przerazić..

Pewnego dnia miałam już wytarte spodnie i nie miałam w czym chodzić, poszłam w Opolu do C&A 

i jedyne spodnie jakie były na mnie dobre to jeansy na gumce, rozmiar...... 46......

W tym momencie też mi się zrobiło bardzo głupio.. nie mogłam uwierzyć, że rozmiar, który zawsze nosiłam 41-42 był na mnie dużo za mały!!

Kupiłam i chodziłam w nich cały czas... non stop w jednych spodniach...

Czasami zakładałam jakieś dresy... Zakładałam koszulki luźne, żeby nie było widać mojego okropnego, grubego brzucha... Byłam przerażona.

Ale "nie poddawałam się" i objadałam się dalej...

Zobaczcie, miałam kolejny powód przez który płakałam a to i tak nie pchnęło mnie do tego, żeby zacząć coś zmienić...

I jak dziś pamiętam dzień 28.01.2014 .

Kiedy chciałam wstać z łóżka, tak się zmęczyłam jakbym przebiegła 2 kilometry...

Usiadłam i byłam bardzo zdyszana, pomyślałam sobie, że coś jest nie tak.. (haha, serio?)

Weszłam na wagę i najzwyczajniej w świecie zaczęły mi lecieć łzy... 105kg !!!!!!!!

Uwierzycie ?! W ROK PRZYTYŁAM 12 KG!!!!!!

Poszłam do lustra, podniosłam bluzkę i postanowiłam sobie zrobić zdjęcie... 

Tyle tego się uzbierało, miałam już taki natłok tego wszystkiego, że już tego dnia postanowiłam zmienić całkowicie swoje życie. Już nie tylko dla wyglądu ale też przede wszystkim DLA ZDROWIA!

Miałam mnóstwo rozstępów, na udach, ogólnie na nogach, na boczkach... Obrzydlistwo...

Teraz  sobie zadaję pytanie: JAK MOGŁAM DOPROWADZIĆ SIĘ DO TAKIEGO STANU.. PRZECIEŻ MAM DOPIERO 20 LAT...

Tego dnia poszłam do biedronki ale już nie po milkę oreo tylko kupiłam dużo warzyw, wodę mineralną, owoce, ciemny chleb  itp.


Taki schemat trzymam do dnia dzisiejszego:

 - 5 posiłków dziennie (śniadanie, 2śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja)

- śniadanie jest najważniejszym i największym posiłkiem dnia

- piję minimum 1.5l wody dziennie

- odstawiłam słodkości. fast-foody.

- CZEKOLADY NIE MIAŁAM W USTACH OD 27.01.2014 NIE WIEM JAK JA TO ROBIĘ ALE JUŻ NIE PAMIĘTAM JAKI SMAK MA CZEKOLADA!





Lubię gotować więc eksperymentuję z jedzeniem w kuchni.

Na początku odchudzania postanowiłam, że będę ćwiczyć, bo bez tego nie wyobrażam sobie mojej diety. Miałam w domu rowerek stacjonarny, który tylko stał i się kurzył, więc postanowiłam go wykorzystać.
Na początku jeździłam po 15 minut dziennie, później zwiększyłam sobie do 20 minut, któregoś dnia, jakoś pod koniec miesiąca się zawzięłam i powiedziałam sobie, że muszę przejechać godzinę.
Spodobało mi się i tak już zostało. 
Jakoś w marcu postanowiłam kupić sobie hulahop, takie z masażerem
kręciłam sobie nim co kilka dni po jakieś 20 minut.
Będąc w Opolu nie miałam rowerka stacjonarnego więc tam tylko hulahop po 30 minut dziennie
zdarzało się czasem, że kręciłam nawet non stop godzinę ;)
Zaczęłam także jeździć na basen, pływałam zawsze godzinę.
Na początku potrafiłam zrobić tylko 20 "basenów" z czasem tak się w to wkręciłam, że robiłam po 50-52 baseny w ciągu godziny ;)
Od czasu do czasu robiłam sobie ćwiczenia z Mel B

https://www.youtube.com/watch?v=nBKU4Awm0lw

https://www.youtube.com/watch?v=ks_tqbwh8-s

I jeszcze bardziej od czasu do czasu Skalpel Chodakowskiej.
https://www.youtube.com/watch?v=iq6LM0CD18Q

Zapomniałam dodać, że nieodłącznym elementem moich "ćwiczeń" było BIEGANIE
I w sumie mogę stwierdzić, że to BIEGANIE tak mi wysmukliło ciało.
Uwielbiam biegać. Zawsze towarzyszyła Mi Żaneta. Od któregoś momentu zmotywowałyśmy także Olę.
I teraz tak sobie biegamy po 2km, 4, 6 a czasami bywa że 8km :)

CO JEM? JAKIE POSIŁKI?

Moi rodzice są zdziwieni, że nie głodzę się, jem praktycznie wszystko a chudnę.
No właśnie! Bo żeby schudnąć trzeba jeść! Często pytacie mnie co jem na śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek czy kolację..  Podam Wam kilka moich propozycji, do których często wracam z moimi zdjęciami ;)

ŚNIADANIE - najważniejszy posiłek dnia. wg mnie powinien być największy i najbardziej syty.
Śniadanie jem zawsze do godziny po przebudzeniu. I śniadanie jest taką porą, w której jem pieczywo.
Później już pieczywa nie ruszam. A! No i sprawa najważniejsza - CODZIENNIE DO ŚNIADANIE PIJĘ ZIELONĄ, NIESŁODZONĄ HERBATĘ :)

Kilka moich propozycji na śniadanie.
ciemna bułka pełnoziarnista + szynka, ser żółty, sałata, ogórek, pomidor
ciemna bułka + avokado + jajko na twardo
wieloziarnista bułka + wędzony łosoś + pomidor + serek wiejski
owsianka na mleku z dodatkiem miodu i owocami
jajecznica + pieczywo chrupkie






2 ŚNIADANIE: dla mnie drugie śniadanie musi być lekkie, jest to jakaś przekąska
najczęściej jakiś owoc (banan i jabłko) Latem królują przeróżne koktajle czy smoothie ;)
Oczywiście na drugie śniadanie idealnie pasują także mojej placuszki bananowe z bloga ;)



OBIAD: posiłek, który wg mnie też powinien być syty, też duży i kolorowy
Na diecie najczęściej na obiad jem:

makaron pełnoziarnisty z tuńczykiem, cebulką i pomidorami
fileta smażonego w papirusie + warzywa z patelni
łosoś na parze + brązowy/biały ryż + brokuły
frittatę z kurczakiem
kurczaka z warzywami i ryżem
kasza jaglana z dodatkami



PODWIECZOREK: podobne jest do drugiego śniadanie. przede wszystkim powinien być lekki.
Często jem wafle ryżowe, jakieś koktajle, wypiję activię + wafle,  no i najczęściej jogurt naturalny z musli. :)

zblendowałam banana, pół twarogu chudego, trochę mleka 1,5% i orzeszki arachidowe.
całość posypałam migdałami - MNIAM!

a KOLACJA? najczęściej piłam szklankę mleka 1.5% mi w zupełności wystarcza
ale oczywiście jem też np wafle ryżowe z serkiem białym, pomidorem i szczypiorkiem
albo wafle chrupkie z serkiem. Kolacja powinna być najmniejszym posiłkiem dnia ale nie powinniśmy jej omijać. I głupotą i nieprawdą, jest, że kolację jemy o 18:00 !!!!! Kolację jemy 2-3 godziny przed snem !

Kiedy zaczynałam się odchudzać, albo byłam/jestem w trakcie spotkałam się z kilkoma hejtami, które otrzymałam oczywiście na ASK'u bo gdzie indziej? ;) 



Był też takie słowa, że nie wiem po co tak się jaram bo i tak wyglądam
w realu jak prawdziwa gruba świnia. Albo takie, że i tak jestem gruba i nie pasuje do Pawła bo on jest niższy ode Mnie a poza tym mnie nie uniesie.... ;) No dosłownie KINO ;)

Nie wiem co tym ludziom siedzi w głowach, co im daje takie pisanie...
Teraz po dodaniu tej metamorfozy też dostałam piękne stwierdzenie ;)



Czemu dodaję tutaj takie coś? Chcę, żeby W SZCZEGÓLNOŚCI te osoby to wszystko przeczytały
i zrozumiały jedno: Dążyłam i nadal dążę do czegoś, na czym zależało mi przez całe życie! I wierzcie mi, że poradzę sobie bez takich pięknych "słów motywujących" ;) Mam głęboko w poważaniu wasze stwierdzenia i wasze zazdrości. Jedyne co robię z takich słów to się śmieję z rodziną i znajomymi :))))))))

Minął rok. Schudłam 30 kg. Nadal nie mogę w to uwierzyć...Zamiast rozmiaru 46 noszę rozmiar 38-40 !!!
Jestem prze-szczęśliwa! Mam lepsze samopoczucie! Jestem mniej nerwowa!!!! :)
Teraz mogę kupić sobie ubrania, o których kiedyś mogłam pomarzyć...
Życie serio zmieniło się o 180 stopni.
Ale wiem, że zmieni się jeszcze! Bo to nie koniec mojej walki o piękne ciało!

Nie mam pojęcia czy wszystko zawarłam tutaj, tego jest tak dużo, że opisać jest bardzo ciężko.
Z góry przepraszam Was za wszystkie błędy, albo pomyłki ;)

PAMIĘTAJCIE!
NIGDY NIE PRZEJMUJCIE SIĘ OPINIĄ INNYCH LUDZI!!!!!
TO WY MACIE BYĆ SZCZĘŚLIWI A NIE USZCZĘŚLIWIAĆ INNYCH !!!!!
WYKORZYSTAJCIE SWOJE ŻYCIE JAK NAJLEPIEJ !!!!
CZERPCIE RADOŚĆ Z KAŻDEGO DNIA!
NIE PRZESTAWAJCIE SIĘ UŚMIECHAĆ NAWET KIEDY PONIESIECIE PORAŻKĘ!
SZUKAJCIE SZCZĘŚCIA W MAŁYCH RZECZACH!
ŻYCIE JEST TYLKO JEDNO! STARAJCIE SIĘ JE WYKORZYSTAĆ JAK NAJLEPIEJ!


Jeśli macie do Mnie jakieś jeszcze pytania (ale chyba cały temat wystarczająco wyczerpałam :P)
pytajcie TUTAJ: www.ask.fm/szarpienerwy


A na koniec Fotka porównawcza




BUUUUUZIAAAK !!!!!!!!!!! :*


SKOŃCZYŁAM!!! UUUFFF !!! :)




Także jeszcze raz:
Jeśli macie jakieś pytania wchodźcie tutaj: www.ask.fm/szarpienerwy
oraz zapraszam na mojego instagrama, na którego też często wrzucam zdjęcia posiłków: www.instagram.com/monika.jaskula


sobota, 10 stycznia 2015

Papryka nadziewana kaszą jaglaną


Tym razem wrzucam dietetyczny przepis na obiad.
I znowu: ŁATWO, SZYBKO i TANIO a przede wszystkim ZDROWO.

Składniki:
- 500 g mięsa mielonego
- 1 duża cebula
- 5 dużych, czerwonych papryk
- 1 woreczek kaszy jaglanej
- 1 jajko
- ząbek czosnku
- przyprawy

Wykonanie:Z papryki odciąć górną część, wyjąć nasiona i dokładnie umyć.
Kaszę jaglaną gotujemy na "pół twardo"
Cebulę kroimy w drobną kostkę i smażymy na łyżce oliwy z oliwek.
Do cebulki dodajemy posiekany ząbek czosnku.
Do miski wkładamy mięso mielone, dodajemy kaszę, podsmażoną cebulkę,
jajko i doprawiamy do smaku.
Papryki nadziewamy przygotowanym farszem. 
Na każdą paprykę nałożyć
wcześniej odciętą, górną część.
Tak przygotowane papryki, na wierzchu oliwimy ciut oliwą,
by się ładnie przypiekły,

Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni ok 50min.

Smacznego!! :)





Jeśli macie jakieś pytania wchodźcie na: www.ask.fm/szarpienerwy




wtorek, 6 stycznia 2015

Bananowe ciasteczka owsiane

Dzisiaj zrobiłam je po raz pierwszy no i na pewno nie ostatni ;)
Wrzucam Wam przepis na ciasteczka, które są BEZ DODATKU MĄKI I CUKRU!
I uwierzcie, że o wiele lepsze (no i zdrowsze!) niż te chemiczne, kupowane w sklepie...

Składniki:
- 2 banany
- pół szklanki płatków owsianych
- pół szklanki otrębów
- łyżka rodzynek
- łyżka suszonej żurawiny
- łyżka orzechów (włoskich albo arachidowych)
- pół łyżeczki cynamonu

Wykonanie:

Banany dokładnie rozgniatamy widelcem, dodajemy resztę składników - wszystko mieszamy
i formujemy ciasteczka. Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 20 minut.
Przed podaniem ostudzić ;) Ja na wierzchu posypałam migdałami ;)

Smacznego !!!! :)

Jeśli ktoś ma jakieś pytania do mnie - pisać tutaj! - KLIKNIJ TU